OD AUTORKI
WIEM, ŻE ZAWIODŁAM I WIEM, ŻE ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ALE BRAK CZASU NA WSZYSTKO. NAWET NIE WYCHODZĘ W TYGODNIU NA DWÓR BO SIĘ UCZĘ DO TEGO MAM PROBLEMY ZE ZDROWIEM.
PRZEPRASZA.
Justin Pov
Siedziałem na ziemi, patrząc jak Luke perfidnie przystawia się do Noemi.
WIEM, ŻE ZAWIODŁAM I WIEM, ŻE ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI, ALE BRAK CZASU NA WSZYSTKO. NAWET NIE WYCHODZĘ W TYGODNIU NA DWÓR BO SIĘ UCZĘ DO TEGO MAM PROBLEMY ZE ZDROWIEM.
PRZEPRASZA.
Justin Pov
Siedziałem na ziemi, patrząc jak Luke perfidnie przystawia się do Noemi.
Ona oczywiście rewanżowała mu się tym samym. Czego ja się spodziewałem, że znajdę miłość w pierdolonym lesie? Tak faktycznie, to takie romantyczne. Drzewa, gwiazdy i banda zabójców w każdym kącie.
Czyż nie chciałabyś iść na taką randkę?
Kurwa... Ciągle chodzimy i walczymy. Kiedy to się skończy?
Ciągle w głowię mam ten wczorajszy pocałunek.
\Jej usta na moich.
Jej dłonie na moim ciele.
Czy mogę prosić o trochę więcej?
Czy mogę mieć ją na wyłączność, poza tą grą?
Czy mogę ją nazywać swoją dziewczyną?
Czy mogę ją przytulić kiedy będę miał na to ochotę?
Czyli teraz...
Czy mogę po prostu być obok niej?
***
Dwie godziny później staliśmy przy ośmiu zamkniętych kulach. Z dostarczonych nam informacji, wiemy, że musimy wejście pojedynczo do każdej i walczyć, sami, bez pomocy.
Nie chce by Noemi została beze mnie.
Nie chce jej stracić czy po prostu patrzeć jak krew leci z ran na jej pięknym ciele.
Czy to musi być takie trudne?
Czemu nie mogę żyć jak każdy normalny chłopak?
Szturchnąłem Nate'a w bok, wyrywają z wrażenia.
- Dobra. - odchrząknąłem. - No to ten... Trzeba wchodzić. - mruknąłem. Nie miałem siły mówić im jak to mają być silni i wytrwali. Niech ktoś inny się za to zabierze, nie ja.
- Wysiliłeś się. - warknęła Noemi, patrząc na ,mnie groźnym wzrokiem.
O chuj jej chodzi?
- Jak coś się stanie, wrzeszczcie, a ja pomogę. Nie poddawajcie się kiedy poniesiecie jeden cios. Nie płaczcie kiedy przeciwnik okaże się silniejszy, zrozumiano? - skierowała się do reszty. Nie miałam pierdolonego zamiaru na nich czekać. Otworzyłem środkowa kapsułę i wszedłem do środka. Nikogo oprócz mnie nie było. Białe ściany ze śladami krwi, naprawdę starymi.
Przeczekałem jeszcze chwilę, a facet o czarnej skórze wszedł tylnymi drzwiami. W ręce miał nóż, który delikatnie pocierał palcem. Zaśmiał się kiedy jego wzrok napotkał mój. Oblizałem powoli wargi, czując jak moje usta pękają pod wpływem zimna.
- Spójrz na dół. - jego głos rozbił się o ściany, wywołując przerażenie.
Pierdole...
Zerknąłem na ziemie. Ujrzałem kilka kafelek, a nich części ciała. Nie miałem pojęcia czy są one prawdziwe.
- Za kilka chwili twoja głowa będzie kolejną ozdobę. - zaśmiał się, liżąc nóż.
Dobra on był straszny. Wyjąłem pałkę z paska i zrobiłem pierwszy krok, ale za nim zdążyłem cokolwiek zrobić jego nóż wbił się w moją nogę. Jęknąłem cicho ponieważ ból był nie do wytrzymania..
***
Nie wiem ile czas minęło od walki, ale leże na trawie, czekając na resztę. Moja noga jaki i ręka krwawią, ale to nie jest najgorsze. Boli mnie myśli, że ktoś może nie wyjść z tego żywy, a wtedy... Chyba sam się zabije. .
Chwyciłem w ręce piasek, ściskając go najmocniej jak potrafiłem.
Siedziałem dalej w tym samym miejscu kiedy usłyszałem szelest. Podniosłem głowę, a za krzaków wyszła reszta drużyny. Kiedy ujrzałem Noemi, zagotowałem się od środka. Nie mogę zapomnieć słów tego chuja w momencie gdy umierał.
Chciałem wstać by podejść do nich i miło przywitać, ale ból w nodze dał o sobie znak. Nic poważnego im nie było, w porównaniu do mnie.
On miał pierdoloną rację.
Kiedy Noemi spojrzała na mnie, odbiegła od grupy, siadając obok mnie. Nie odezwała się do mnie, ale zaczęła badać zadane mi rany. Zignorowałem jej zachowanie by skierować pytanie do reszty.
- Jak się czujecie? - zapytałem, pocierając skroń.
- W porównaniu do Ciebie, zajebiście. - mruknął Luke. Miałem ochotę wstać i mu zajebać. Nie za jego bezczelność, ale za to, że zbliżył się do Noe.
- Ta... Miałem małe komplikacje.. - zaśmiałem się.
Noemi Pov
Siedziałam na drzewie, zastanawiając się nad zachowaniem Justina. Od momentu walki nie odezwał się ani słowem. Ignoruje mnie jak to tylko możliwe. Kiedy zapytałam go, o co chodzi. Mruknął jedynie, że to nie moja sprawa.
Ok, rozumiem.
Niech robi co chce.
Wstałam z ziemi, przyglądając się księżycowi.
Była pełnia, a ja po prostu kochałam tą fazę księżyca.
Słowa Justin były w mojej głowię w każdej chwili.
Od tamtego dnia zastanawiałam się co miał na myśli.
Osoby...
Przymknęłam oczy, czując jak moje policzki robią się mokre.
Mamo...
Jak się trzymasz?
Jesteś szczęśliwa, tam na górze?
Mamo...
Proszę odezwij się...
Wiesz, że tęsknie, prawda?
Zdajesz sobie sprawę, że cierpię od trzeciego roku życia.
Mamo...
Czy Brad jest tam z tobą?
Mamo, czy mogę przyjść do Ciebie?
Mamo...
Czy zapytasz Boga o moje dalsze losy?
Mamo...
Kiedy przestanę cierpieć?
Mamo, a może to czas by spotkać się na górze?
Mamo...
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Ciebie potrzebuje.
Mamo...
Przytul mnie bo nie pamiętam jakie to uczucie.
Mamo...
Mam do Ciebie prośbę.
Zaopiekuj się Justinem.
On tego potrzebuje.
Tato...
Dlaczego nie potrafiłeś mnie pokochać?
Tato...
Czemu sprawiłeś, że moje życie przestało mieć sens?
Tato...
Patrz, jaka jestem dzięki tobie.
Tato...
Czy mogę Cie nienawidzić?
Cy mogę odpłacić się tobie tym samym?
Czy wiesz dlaczego uciekłam?
Czy zdajesz sobie sprawę, że liczyłam na twoją miłość.?
Tato...
Ja mimo wszystkich łez, nadal Cie kocham.
Tatusiu...
Nadal jestem tą mała dziewczynką.
- Umrzesz. Noemi sprowadzi was na samo dno. Ty ucierpisz najbardziej. Nikt nie może zbliżyć się do mojej małej siostrzyczki. - Justin stał przede mną z kartką papieru w ręce.
***
Nie wiem ile czas minęło od walki, ale leże na trawie, czekając na resztę. Moja noga jaki i ręka krwawią, ale to nie jest najgorsze. Boli mnie myśli, że ktoś może nie wyjść z tego żywy, a wtedy... Chyba sam się zabije. .
Chwyciłem w ręce piasek, ściskając go najmocniej jak potrafiłem.
Siedziałem dalej w tym samym miejscu kiedy usłyszałem szelest. Podniosłem głowę, a za krzaków wyszła reszta drużyny. Kiedy ujrzałem Noemi, zagotowałem się od środka. Nie mogę zapomnieć słów tego chuja w momencie gdy umierał.
Chciałem wstać by podejść do nich i miło przywitać, ale ból w nodze dał o sobie znak. Nic poważnego im nie było, w porównaniu do mnie.
On miał pierdoloną rację.
Kiedy Noemi spojrzała na mnie, odbiegła od grupy, siadając obok mnie. Nie odezwała się do mnie, ale zaczęła badać zadane mi rany. Zignorowałem jej zachowanie by skierować pytanie do reszty.
- Jak się czujecie? - zapytałem, pocierając skroń.
- W porównaniu do Ciebie, zajebiście. - mruknął Luke. Miałem ochotę wstać i mu zajebać. Nie za jego bezczelność, ale za to, że zbliżył się do Noe.
- Ta... Miałem małe komplikacje.. - zaśmiałem się.
Noemi Pov
Siedziałam na drzewie, zastanawiając się nad zachowaniem Justina. Od momentu walki nie odezwał się ani słowem. Ignoruje mnie jak to tylko możliwe. Kiedy zapytałam go, o co chodzi. Mruknął jedynie, że to nie moja sprawa.
Ok, rozumiem.
Niech robi co chce.
Wstałam z ziemi, przyglądając się księżycowi.
Była pełnia, a ja po prostu kochałam tą fazę księżyca.
"- Stwierdziłem, że w życiu są rzeczy i osoby o które chce walczyć do samego końca"
Słowa Justin były w mojej głowię w każdej chwili.
Od tamtego dnia zastanawiałam się co miał na myśli.
Osoby...
Przymknęłam oczy, czując jak moje policzki robią się mokre.
Mamo...
Jak się trzymasz?
Jesteś szczęśliwa, tam na górze?
Mamo...
Proszę odezwij się...
Wiesz, że tęsknie, prawda?
Zdajesz sobie sprawę, że cierpię od trzeciego roku życia.
Mamo...
Czy Brad jest tam z tobą?
Mamo, czy mogę przyjść do Ciebie?
Mamo...
Czy zapytasz Boga o moje dalsze losy?
Mamo...
Kiedy przestanę cierpieć?
Mamo, a może to czas by spotkać się na górze?
Mamo...
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Ciebie potrzebuje.
Mamo...
Przytul mnie bo nie pamiętam jakie to uczucie.
Mamo...
Mam do Ciebie prośbę.
Zaopiekuj się Justinem.
On tego potrzebuje.
Tato...
Dlaczego nie potrafiłeś mnie pokochać?
Tato...
Czemu sprawiłeś, że moje życie przestało mieć sens?
Tato...
Patrz, jaka jestem dzięki tobie.
Tato...
Czy mogę Cie nienawidzić?
Cy mogę odpłacić się tobie tym samym?
Czy wiesz dlaczego uciekłam?
Czy zdajesz sobie sprawę, że liczyłam na twoją miłość.?
Tato...
Ja mimo wszystkich łez, nadal Cie kocham.
Tatusiu...
Nadal jestem tą mała dziewczynką.
- Umrzesz. Noemi sprowadzi was na samo dno. Ty ucierpisz najbardziej. Nikt nie może zbliżyć się do mojej małej siostrzyczki. - Justin stał przede mną z kartką papieru w ręce.
SUPER ! CZEKAM NA NEXT ! :-)
OdpowiedzUsuńKocham ♥ ♥ ♥ czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D czekam na następny 💙
OdpowiedzUsuńCZEMU NA TAKIM MOMENCIE? CZEMU Jeju, jak ja kocham to opowiadanie. Zawsze opowiadania o Justinie są takie zwykłe a te jest takie inne, wyjątkowe. Dlatego byłam zła że musiałam czekać tyle na rozdział:( Życze ci weny. I żeby kolejny rozdział był szybko ✌/Karolina wybacz że z anonima ale konta nie mam:(
OdpowiedzUsuńKiedy NN?
OdpowiedzUsuńKiedy nn? pliss daj chociaz ten jeden rozdzial !
OdpowiedzUsuń