Hurt:
Noemi Pov:
- Zapukać? - spytałam.
Od pierwszego zadania minęło kilka minut. Ciągle szliśmy przed siebie, nie patrząc w tył. Wkońcu ujrzeliśmy domek na drzewie. Bynajmniej tak mi się wydaje. A! Zapomniałam dodać, że padało i jestem kurwa cała mokra! Po prostu kocham to życie kurwa.
Nie czekając na ich odpowiedź, uderzyłam nogą w “drzwi“. Zachwiały się, ale nadal były na swoim miejscu. Poczułam jak ktoś mnie odsuwa. Luke, Matt i Justin uderzyli w tym samym momencie w to miejsce co ja. Wystarczyła chwila, a mogliśmy wejść do środka. Wiecie jakie było moje zdziwienie, gdy znajdowały się tam 7 karimat, a na każdej z nich ciuchy? Nie wiecie? Byłam najszczęśliwsza osoba na ziemi. Wkońcu mogłam zdjąć mokre rzeczy i poczuć się świeżo. Tak bardzo brakowało mi snu. Oczywiście! Justin musiał rozjebać moje marzenia.
- Możemy zostać tu 12 godzin. Gdy tylko czas minie, to coś wyleci w powietrze. - powiedział, trzymając w ręce kartkę. Zaczęła się kłótnia, ale Bieber idealnie ją zatrzymał.
- Morda! - uśmiechnęłam re sama do siebie, czując satysfakcję z jego “złej“ strony. Nareszcie! - Jest coś jeszcze... - mruknął. Usiadłam wygodnie na karimacie. Nie byłam przestraszona. Na początku moje ciało ogarnęło przerażenie, ale teraz kierują mną zemsta na tym idiocie. Nic więcej nie chce. Pragnę tylko spotkać tego psychola, który mnie tu ściągnął.
- Możemy oddać jedną osobę do domu. - moje źrenice rozszerzyły, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
To nie wróży nic dobrego. Jestem tego pewna. Gdzieś musi być ten cholerny haczyk.
- Tak zwyczajnie? - zapytała Nicole. Zerknełam w jej stronę. Miałam ochotę uderzyć ją w jej piękną twarz. Czy ona musi być tak zapatrzona w siebie? Musi?
- No ta... - Justin wyszeptał, drapiąc się po karku.
- Oddajemy kogoś? - zapytała niepewnie Jade. Siedziałam w tej samej pozycji . Nic nie mówiłam ani nie dawałam znaku życia. Brak haczyka czyli tu nie chodzi o nas. Najgorsze ogniwo powinno odejść bez żadnego problemu. Pokręciłam kilka razy głową, czując narastający ból. Chwyciłam kilka pasemek włosów, ciągnąć za ich końce. Czemu muszę miec tak fascynujące życie? Czujecie ten sarkazm nie?
Odepchnełam się od podłogi i powoli stanęłam na nogach.
- Oddajemy... - mruknełam, przyciągając wzrok całej grupy. Byli źli albo przerażeni. Już sama nie wiem. Czasami mam nadzieję, że moje życie to sen. Wmawiam sobie, że za chwilę się obudze. Zejde na dół i zobaczę uśmiechnięta rodzinę
Ehh ...
Mam dosłownie dość.
- Czekaj! Ty masz zamiar skorzystać z tego ? - głos Justina dotarł do moich uszów. Kiwnełam głową, patrząc w jego strone.
- Chcesz się kogoś pozbyć? Naprawdę? - zapytał Luke, a w jego głosie mogłam usłyszeć przerażenie.
- Nie mamy wyjscia... - wyszeptałam. Każdy z nas był tak samo zaskoczony tym pomysłem, ale tak będzie lepiej.
- Bedzię coraz trudniej! A ty tak po prostu rezygnujesz z jednej osoby!? Jesteś wariatką!
- Pożegnajcie się z nią. - warknełam, wskazując na Nicole. Jej szczęka opadła kiedy zorientowała się, że chodzi o nią.
- Co!? Niby czemu!? - wrzasneła, uderzając pięścią o ściane.
Coś jest nie tak...
Czy ona zdaje sobie sprawe, że chce ją uratować. Pozwalam jej odejść. Daje jej szanse by mogła życ normalni, a ona robi o to pretensje?
Głupia suka.
- Posłuchaj mnie uważanie. Jesteś z nas wszystkich najgorsza w tej branży. Jak pozbędziemy się Ciebie, będzie nam lżej, naprawde. Nie, że Cię obrażam czy coś, ale... no wiesz jak to jest. Zostało nam 13 dni. W każdym momencie możemy umrzeć. Dostajesz ode mnie nagrode za dzisiejszą odwage. Możesz przeżyć. - mój ton głos był zaskakująco miły.
No, no, no Noemi byłaś uprzejma.
Chciałam się odwrócić do Nate'a, ale poczułam ostry ból na policzku. Moje źrenice rozszerzyły się kiedy zrozumiałam, że ona odważyła się mnie tknąc.
Ta głupia dziwka podniosła na mnie ręke.
Ona nie wie w co się wpakowała. Ze mną sie nie igra. Wyjełam z tylnej kieszeni broń, celując w jej głowe.
- Teraz też jesteś taka odważna? - wysyczałam. Wyjełam magazynek, by pozbawić go naboi, oprócz jednego. Włożyłam go na miejsce i obkręciłam wokół jego osi. - zabawimy się w Rosyjska Ruletke? - Tym razem pytanie skierowałam do każego. Byłam wściekła, chciałam się wylądować. - to tak... Jade - zaśmiałam się, kierując broń w jej głowę. - Mówisz prawd, albo jesteś martwa. Kim byłaś przed tym obozem? - widziałam jak Justin robi wolne kroki w moją stronę. Byłam szczęśliwa, że się boją. Teraz wiedzą, że ze mną nie ma żartów. Za nim Jade zdarzyła odpowiedzieć, odwróciłam się w stronę Nic i strzeliłam cztery razy. Usłyszałam pisk dziewczyn i krzyk chłopaków. Nabój wciąż był w magazynku. Dziewczyna ma szczęście. Blondynka skulona płakała w kącie. Eh... Ona naprawdę jest słaba.
Poczułam jak jeden z facetów, wykręca mi ręce. Wrzasnełam, chcą kopnąć go w przyrodzenie, ale Nate zatrzymał moje ruchy. Żartuj se kurwa. Zaczęłam się wyrywać i wreszczeć. Jeżeli zaraz mnie nie zostawia to zabije każdego, bez wyjątku. Kiedy ja robiłam się coraz bardziej wkurwiona, Justin przeszedł obok mnie obojętnie do Nicole. Zostałam dosłownie przygwożdzona do ściany. Wpadłam w szał, rzucałam się na wszystkie strony, próbowałam ich gryźć i drapac. Zgiełam się w pół kiedy Monic uderzyła mnie z całej siły w brzuch.
Skurwysyny
Justin Pov:
Obojętnie przeszłem obok Noemi, podchodząc do przerażonej Nicole. Chwyciłem jej dłon by pomóc wstać. Przytuliłem ją do siebie, chcąc by się uspokoiła. Jej ciało drżalo, a ona sama nie potrafiła nad tym zapanować. Nie wiedziałem co mam robić. Nie umiem pocieszać. Nadaje się tylko do zabijania.
- Shh... Ona wpadła w szał, zaraz jej to przejdzie. - wyszeptałem w blondynce w włosy. Dalej płakała, a ja stałem jak idiota. Czy to musze być zawsze ja? No kurwa. Mogli nam tu dać jakiegoś psychologa. Z nim życie było by lepsze yeah.
Nie miałem zamiaru patrzeć na zachowanie Noe więc całą uwage skupiłem na Nic.
- Musisz odejść, rozumiwsz? - zapytałem. Nie bał się już. Była bardzo pewna siebie . To chyba nie w jej stylu.
- Jak? - jej spojrzenie wierciło dziure w mojej twarzy.
Tak Bieber, role się odwracają. Teraz ty jesteś w niezręcznej sytuacji.
- Musimy wejść na dach tego gówna i tam zjedziesz na linie. - wytłumaczyłem. Miałem zamiar ją odprowadzić, ale dziewczyna zdecydowała się zrobić to sama. Pocałowałem ją w policzek, a jej twarz przybrała czerwony odcień. Odwróciłem się w strone Noemi. Stała oparta o ściane z siniakiem pod okiem. Podeszłem do niej i delikatnie podniosłem jej podbrudek. Jeździła wzrokiem wszędzie byle nie na mnie. Przejechałem kciukiem po sinym śladzie. Brunetka stała chwile nie ruchomo by po chwili mnie ominąć.
- Idżcie spać. Bedę na straży. - z tymi słowami opuściła pomieszczenie.
Cudne ff. ! <3 czekam na nastepny rozdzial! :-*
OdpowiedzUsuńCześć :) Zauważyłam, że Twoje fanfiction nie ma zwiastunu, a to w sumie dobrze się składa. Pewne dziewczyny założyły nową zwiastunownie - Magic Trailers [4zaczarowane-zwiastuny.blogspot.com] i robią świetne zwiastuny. Jeśli będziesz miała ochotę możesz złożyć u którejś zamowienie, ale z tego co się orientuje tylko JilyInFire nie wzięła urlopu z powodu szkoły etc. Chętnie obejrzałabym zwiastun tego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuń