poniedziałek, 8 grudnia 2014

11. "Pozostała ostatnia godzina. 60 jebanych minut."

OD AUTORKI.

NO CÓŻ HEH NIE ZABIJCIE MNIE, ALE SAMI ZROZUMIECIE DLACZEGO.
MECZĘ SIĘ CIĄGNĄC TO OPOWIADANIE, WIĘC PROSZĘ BARDZO. OCZYWIŚCIE TO NIE JEST OSTATNI ROZDZIAŁ.

UWAGA! PROSZĘ ŻEBY TERAZ KAŻDY BEZ WYJĄTKU TO SKOMENTOWAŁ OK?

KOCHAM WAS II JAK MACIE JAKIEŚ PYTANIA TO ŚMIAŁO, ODPOWIEM NA KAŻDE :)




* Trzy dni później*

Przez ostatnie dni nie odstąpiłam Justina ani na krok. Trzymałam jego dłoń kiedy zasypialiśmy i kiedy słoneczne promiennie przywracały nas do piekła. Uśmiechałam się do niego aż moje policzki zesztywniały. Muskałam jego idealne wargi raz po razie. Przytulałam w każdym możliwym momencie.

On uczynił mnie szczęśliwą w te ponure dni. Sprawiał, że miałam ochotę tańczyć w tylko mi znanym rytmie. Moje serce przyśpieszało bicie kiedy był obok. Kochałam jego ciemne oczy, które mimo zmartwień, świeciły jak gwiazdy. Kochałam jego pełne, różowe usta w kształcie serca, które mogłabym całować co sekundę. Kochałam jego puszyste ciemne włosy. Kochałam jego uśmiech, dołeczki, ciało, ruchy. Kochałam go całego i gdybym tylko mogła nigdy nie zostawiła.

Podjęłam ostateczną decyzje. Wiem, że zranię tym cały zespół, ale nie potrafię inaczej. Pokaże, że ze mną się nie zadziera, że to był ich największy błąd, który popełnili w swoim zasranym życiu. 

Pozostała ostatnia godzina. 60 jebanych minut. Wtedy moje aniołki będą wolne, a ja zostanę by załatwić ostatnie porachunki. Nie pozwolę by własny brat zrobił ze mnie pośmiewisko. Chciał wojny, to ją dostanie. Tylko czy tym razem zwycięży? Wątpię. Brad nie przemyślał jednego... Mamy te same geny, a zabijanie jest naszym darem. 

Potarłam dłoń Justina, kciukiem. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę, posyłając buziaka w powietrzu. Przytuliłam się do jego boku, kładąc drugą rękę na jego kolanie. 
- Czyli wy założycie rodzinkę jak wyjdziemy z tego gówna? - zapytała Jade, uśmiechając się szczerze, bez smutku. Moje serce zabolało bo może właśnie tego chciałam. Może marzyłam o tym by mieć męża i dzieci. Może Bóg dlatego mnie tu zesłał, a ja to tak po prostu rozpierdolę? Czy podejmuje odpowiednią decyzję?
- Mam taką nadzieje. - zaśmiał się Justin, cmokając moje czoło. Posłałam im delikatny uśmiech. Czułam jak łzy kumulują się w moich źrenicach, ale nie mogłam pozwolić im się wydostać. 
- Co jest? - szatyn szepnął w moim kierunku, ocierając swoim nosem o moją szyje.
- Nic... - wymamrotałam..
- Jeżeli  masz inne plany na przeszłość, to zrozumiem. - usłyszałam jego cichy głos kiedy cmoknął moje ucho. Przymknęłam oczy, ściskając mocniej jego dłoń. I co ja mam mu odpowiedzieć? " Ah Justin, nie mam innych planów bo jest 99% szans, że nie wyjdę żywa z potyczki z moim braciszkiem." Już do reszty oszalałam. Na prawdę ze mną jest coraz gorej. Chce podsunąć się śmierci pod koło. Inteligentnie kurwa.
- Nie mam innych planów. Moja przyszłość jest w twoich rękach. - wyszeptałam, czując jak mój głos się łamię.

Teraz jestem pewna, że go kocham. Pierwszy raz boję się kogoś tak bardzo zostawić. Oddałam mu swoje serce i może być pewny, że nigdy nie odejdę. To, że nie będzie mnie przy nim fizycznie, nie znaczy, że zniknę duchowo. Chyba, że tego zapragnie. 

Wstałam z miejsce, mówiąc, że a chwilę wrócę. Przeszłam kilkaset  metrów od nich by móc spokojnie pogadać z mamą.

- Hej mamo. - wyszeptałam, ocierając policzki, które zaczęły być mokre. -Ostatnio dużo z tobą rozmawiam, a przecież nigdy nie byłam na twoim grobie. Byłam naprawdę złą córką. Chciałam Cię o coś prosić i muszę Ci coś obiecać. - za jąkałam, się. - Pro... Proszę Cię pilnuj każdego z nich. - po tych słowach zupełnie się popłakałam. - Musisz ułożyć im życie. Nie pozwól im się poddać. Podziękuje Ci za to kiedy pójdę do Ciebie. - Schowałam twarz w dłoniach. -  Obiecuje, że przypilnuje by Justin znalazł sobie piękną żonę, by przeżył ten pobyt na ziemi... Jako najszczęśliwszy chłopak. - pociągnęłam nosem. - Dziękuje Ci za wszystko. - otarłam twarz i powolnym krokiem skierowałam się do grupy.

Pół godziny później z budynku, który stał przed nami wyszły dwie osoby, ubrane w czarne płaszcze. Wielka brama dzieląca las od świata, otworzyły się. Odetchnęłam z ulgą, robiąc krok w stronę tamtych ludzi. Kiedy znajdowali się kilka metrów ode mnie, zdjęli kaptur. Zachłysnęłam się powietrzem, widząc mojego brata z najlepszym przyjacielem. Łzy popłynęły po moich policzkach, czując ten straszny ból, głęboko w sercu. 

Odwróciłam się w stronę Justin'a, chwytając jego dłonie. Każdy spojrzał w moim kierunku, a ja nie potrafiłam ukrywać już prawdziwych uczuć. 
-  Fajnie się z wami pracowało. Byliście kurewsko odważni jak na zwykle dzieciaki. - zaśmiałam się. Podążając wzrokiem na każdego z nich. - Mam nadzieje, że mimo tylu krzywd, jesteście szczęśliwi. Teraz wyjdziecie i zaczniecie na spokojnie żyć. - dodałam, przytulając się do klatki szatyna. - Teraz ty mnie posłuchaj. - chwyciłam jego twarz w moje dłonie. Widziałam na jego twarzy zdezorientowanie. - Dziękuje Ci za każdym dzień w tym lesie. Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Chce byś ułożył sobie życie z kimś wartym twojego szczęścia. - wyszeptałam. Stanęłam na palcach , muskając jego usta swoimi. - Kocham Cię. - załkałam. Chwyciłam jego dłonie i po protu popchnęłam bo tylko on  nie znajdował się za bramą. W tym momencie krata opadła, która oddzieliła ich ode mnie.  Zacisnęłam szczękę, odwracając się w  stronę  mojego brata.
- Zabiję Cię skurwielu! - krzyknęłam, biegnąc w jego stronę z nożem w ręce.
- Noemi! - Justin krzyknął, ale nie mogłam się zatrzymać.

Osoba trzecia Pov 

Justin stał nie ruchomo, nie mogąc zrozumieć co się właśnie dzieje. Jego księżniczka to wszystko zaplanowała, ale on myślał tylko o jednym,: jak jej pomoc. Jego serce krwawiło kiedy oglądał walkę swojej dziewczyny z jej bratem. Szarpał za kraty, krzycząc wiązankę przekleństw. Płakał nie mogąc nic zrobić by jej pomoc. 

W jednym momencie jego serce złamało się w pół. Nie mógł złapać oddechu, a  w głowie usłyszałam jej chichot. Potarł oczy, ale nie widział nic oprócz rozmazanego ciała brunetki nabitego na wielki samurajski miecz.

7 komentarzy:

  1. OMG.BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coooo!!!! O MÓJ BOŻE !!!! Teraz będę żyć tylko tym opowiadaniem ty zła jesteś !!!
    ROzdział Boski ale jak ona ?? Ona nie może umrzeć chyba ,że zrobisz jej wielki powrót potem i będzie z Jussseeem to jakoś przeboleje wtedy ♥ ♥ Dawaj szybko NN

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże ! i to nazywa się brat!?
    Szkoda mi jej i jego :'(
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu...mam nadzieje że to pomyłka czy coś..., a ten brat bożee no nic czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny

    Loooooove <33

    OdpowiedzUsuń
  6. O.M.G
    To nie może się tak skończyć!!!
    Beeeeczę
    chlip,chlip!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szybko dodaj nowy ! Proszę ! Noemi przeżyję odpowiedz!!! @ILoveJustin

    OdpowiedzUsuń